Bielsko-Biała
21.09.2015
Z uśmiechem na ustach opuściłam budynek hotelu, który od kilku miesięcy stanowił moje miejsce pracy. Byłam szczęśliwa, że udało mi się zacząć pracę w wymarzonej branży i to w tak krótkim czasie. Na szczęście najlepszy wynik, który uzyskałam w Bielskim hotelarzu otwierał mi wiele drzwi. Tak więc, od czerwca zaczęłam przygodę z Cubusem, jedną z najbardziej prestiżowych marek na rynku.
Po kilku minutach dotarłam na przystanek i zerknęłam na rozkład jazdy. Autobus numer 1 powinien pojawić się za kilka minut. Zadowolona założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i związałam włosy w niedbały kok. Pogoda dopisywała i żar niemal lał się z nieba. Niestety dziś nie dałam rady wyrwać się z pracy wcześniej i nie mogłam jak co piątek wyrwać się z młodszą siostrą na basen.
Moje ubolewanie nad stanem rzeczy przerwało pojawienie się czerwonego pojazdu, do którego jak zwykle wpakowało się stanowczo zbyt dużo ludzi. Przygotowana na okropną męczarnię ustawiłam się na końcu kolejki i po chwili wsiadłam do środka. Przepchałam się przez tłum, odbiłam w kasowniku bilet i ku wielkiej uciesze, znalazłam wolne miejsce pod oknem.
Po około 20 minutach dotarłam do Cygańskiego Lasu. Była to spokojna dzielnica miasta, położona tuż przy miejscowych górach, oraz lesie. Z ulgą opuściłam nagrzany autobus i odetchnęłam mocniej nieco wilgotniejszym powietrzem. Zdecydowałam się odwiedzić przyjaciółkę, która pracowała w kawiarence obok przystanku. Żwawym krokiem wmaszerowałam do "Peronu" i ogarnęłam lokal wzrokiem. Niestety nigdzie nie mogłam znaleźć dziewczyny. Niepocieszona podeszłam do lady, za którą stała właścicielka, pani Marta.
- O dzień dobry Julciu! - Ucieszyła się na mój widok. - Pewnie przyszłaś do Dorotki?
- Dzień dobry. - Uśmiechnęam się serdecznie. - W sumie to tak, ale chyba jej nie ma...
- Dzwoniła przed chwilą, że się spóźni. Wiesz, Zuzia nie chce zostawać sama z tatą. - Puściła mi oczko i obie zaśmiałyśmy się, wyobrażając sobie naburmuszoną minkę czteroletniej blondyneczki. Córka Doroty bardzo nie lubiła zostawać w domu z Piotrkiem, ponieważ jak to określiła "tatą nie umie bawić się lalkami". - Ale poczekaj na nią, na pewno się ucieszy. Przygotować Ci lemoniady?
- Jak Pani mnie zna. - Zaśmiałam się pod nosem i skierowałam się w kierunku zajmowanego zazwyczaj na tarasie stolika.
Trochę się zdziwiłam, kiedy okazało się, że moje miejsce jest już zajęte. Na całe szczęście, drugi był wolny. Szybko zajęłam miejsce i poprawiłam poduszki, tak żeby było mi wygodniej. Uśmiechnęłam się pod nosem i wydobyłam z kieszeni telefon. Szybko wystukałam sms-a i wysłałam go do przyjaciółki. W tym samym momencie przy stoliku pojawiła się pani Marta i postawiła przede mną lemoniadę, oraz torcik bezowy.
- Smacznego. - Uśmiechnęła się, stawiając przede mną naczynia.
- Ale przecież...
- Wiem jak go lubisz, wcinaj!
- Przez Panią będę gruba. - Poskarżyłam się.
- Nie grozi Ci kochana. - Zaśmiała się i wróciła do środka.
Pokręciłam rozbawiona głową i wbiłam widelec w bezę z musem kawowym. Szybko uniosłam go do ust i zaczęłam rozkoszować się ulubionym smakiem. Dopiero teraz podniosłam wzrok na chłopaka siedzącego na przeciwko. Zaskoczona znieruchomiałam. Szatyn wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi teczówkami i popijał kawę. Niemal nie zakrztusiłam się smakołykiem, kiedy dotarło do mnie, kim chłopak jest.
***
Ja tak całkiem bez siatkówki nie wytrzymam. Może coś z tego wyjdzie
Wasza niezdecydowana
~Dark